niedziela, 25 sierpnia 2013

Zakupy na Teneryfie czyli o urlopie kosmetycznie.

Witam Was po długiej przerwie. Jak większość już pewnie z Was też już jestem po urlopie. Pomimo że trwał on aż 2 tygodnie dla mnie to jednak za mało :-) Miejsce w którym byłam (co już wiadomo z tematu postu) sprawiało że nie chciało się wsiadać do samolotu i pozostać jeszcze troszkę dłużej by powałęsać się bo uliczkach miasta, zanurzyć stopy w wulkanicznej plaży. Beztroskość i nostalgia tak można powiedzieć o moim urlopie. Ale nie o tym miałam pisać choć mogłabym się rozpisywać na temat upałów miejsca jedzenia itp. Teneryfa to jedno z niewielu miejsc gdzie można kupić 100% kosmetyki aloesowe. Różnorodność ich jest duża ale i tak trzeba było uważać poprzez czytanie składów kosmetyków oraz jak ich miejsce wyprodukowania (były różne). Autentycznymi były kosmetyki gdzie aloes jako składnik występował na pierwszym miejscu lub zaraz po wodzie jako drugi i był wyprodukowany na Wyspach Kanaryjskich. Pomijam fakt że też zwracałam też uwagę na resztę składu. I tak w moje łapki (w sklepie Dino - gdzie było wszystko) trafił taki to oto zestaw za 12Euro. Bardzo opłacało się go kupić gdyż pojedynczy krem kosztował 7Euro.
Krem nawilżający 50ml i krem przeciwzmarszczkowy 50ml oraz żel oczyszczający do twarzy.
 

Niestety kosmetyków jeszcze nie zaczęłam stosować bo inne czekają w kolejce na ich zużycie. Ale nie omieszkam na pewno wstawić tu recenzji.

Kolejnym kosmetykiem który kupiłam to:
Spray słoneczny OCEAN POTION SUNCARE SPF 70+ do ciała i twarzy z witaminą D poj. 177ml.Wyprodukowany przez U.S.A.Kupiony w Perfumerii Safarii.
Jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam kosmetyk z tak wysokim filtrem.
OMG to takie istnieją???!!!! Cena jaką za niego dałam to 9,20Euro nie była jakaś zaporowa więc się skusiłam. Pani sprzedająca potwierdziła mi że może być też użyty na twarz. Zaraz pomyślałam o moich plamach po słonecznych i zakupiłam go. Zdążyłam go już użyć na urlopie. Nie zrobił mi nic złego na twarzy, więc na pewno ją chronił przed promieniami słonecznymi. Zapach daje wiele do życzenia (istna chemia) ale po chwili znika i pachnie delikatnie a potem już nie był wyczuwalny.
Niestety kosmetyki tej firmy nie są dostępne w Polsce.
Kolejne moje zaskoczenie było w aptece gdy robiłam w niej zakupy. Zainteresowała mnie marka kosmetyków ISDIN produkcja hiszpańska. Kosmetyki oczywiście też nie do dostania w Polsce.
Jak się okazało marka specjalizuje się w kosmetykach typowo dla twarz ze zmianami pigmentacyjnym jak również reagująco alergicznie na słońce. Można było wybierać w kosmetykach do ciała i do twarzy o różnych filtrach chroniących przed słońcem SPF jak i gramaturach.
Ja skusiłam się na Fotoprotector 100+ Fusion Fluid 50ml za ok 9Euro. Choć były też fluidy barwiące o różnych odcieniach skóry ja wybrałam wersję klasyczną. Fluid ma konsystencję lekką nie uczulił mnie po zastosowaniu ,dobrze zachowywał się na skórze nie brylował się. Wykorzystam go na pewno do końca lata i w okresie jesiennym gdzie słońce jeszcze ostro świeci.
Jest to kosmetyk do którego chętnie wracałabym co roku w okresie letnim by bardzie ochronić moje plamy na twarzy i zapobiec kolejnym. Szkoda że jest niedostępny, ale będę cierpliwie czekać. Może kiedyś pojawi się w Polsce.

Wędrując sobie po uliczkach i małych sklepikach trafiłam też do sklepu gdzie zapach unoszący się z niego sprawił że musiałam wejść do niego a był z samymi pamiątkami turystycznymi z Teneryfy.
Po rozejrzeniu się chwyciłam magnesiki na lodówkę z papugami i jaszczurem, ale nie mogłam się powstrzymać by zapytać co tak pięknie pachnie sprzedawczyni. Pani z uśmiechem na twarzy wskazała na olejek kwiatowy. Powąchałam go i już wiedziałam że to był ten zapach. Musiałam go zakupić za 2Euro 12ml i teraz cudownie pachnie w moim domu. Nawet jak nie zapalam kominka zapach olejku delikatnie się roznosi się po całym domu. Żałuję tylko że kupiłam jeden (na zdjęciu już widać lekki ubytek a użyłam go już kilka razy-wystarczy kropla).
 
 
Z kosmetyków to już wszystko co zakupiłam bo reszta moich zakupów to ciuchy (Bershka, Armani Jeans, Stradivarius, Mel by Melissa) oraz alkohole (głównie likiery bo ceny śmieszne -tanio).
Do teraz się zastanawiam jak udało mi się przejść zdanie bagażu na lotnisku z 10kg nadbagażem :-) bez płacenia za niego.
Oj tam! Shopping musiał być!
Czekam już na kolejny urlop i shopping ;-)
Jestem ciekawa waszych łowów urlopowych.

niedziela, 3 lutego 2013

Kremy do rąk to moja codzienność

Pewnie wiele z nas na co dzień używa kremów do rąk. Ja  ze względu na swoją pracę gdzie przebieram w różnych dokumentach moja skóra aż się prosi o tego typu kosmetyk czy mazidło. Pewnie macie jak ja że co chwila zaglądam na półki w sklepach co nowego słychać w kremach do rąk bądź co nowego jest na promocji by móc go przetestować. Z racji mojej pracy muszę uważać na to jakie kremy stosuje gdyż nie dobrze się czuję z tym gdy tłusty "film" który pozostaje na skórze pozostaje na innych dotkniętych przeze mnie rzeczach i dokumentach. Choć staram smarować łapki w miarę spokojnych chwilach to niestety nigdy to do końca tak nie wychodzi i tu np. tłuste karteczki powstają. O zgrozo. I tak od jakiegoś czasu część kremów skończyła swój żywot a część jest w trakcie testowania. Ale już coś mogę też o nich powiedzieć.

1. Kamill wersja classic bardzo mnie zawiódł, nie do końca się wchłania trzeba na to bardzo długo czekać a ja nie mam na to czasu :) cena też jest przystępna bo zapłaciłam z tego co pamiętam chyba ok 4-5zł (gdy kupowałam był w promocji że drugi dostawało się 50%taniej). Jest to krem do którego na pewno już nie wróce.
2. Eveline Bio Aloes - krem niby też i do paznokci choć jakieś rewelacji nie zauważyłam a prawie już jest na wykończeniu, to ma lepsze wchłanianie niż poprzedni zapach nawet delikatny. Cenowo też nie drogi ale jego ceny niepamiętam.Raczej do niego nie wróce bo są lepsi ale o tym dalej. Jego właściwości nawilżające też mnie nie zachwyciły a szkoda bo z opisu zapowiadał się dobrze. gdy nakładałam krem to czułam że za chwilę znów bym go musiała nałożyć, więc też porażka.
3. Extra V - jest to krem włoski od marki Monini i tu uwaga niestety niedostępny na rynku polskim przynajmniej na razie. BUUUU.Jakie było moje zdziwienie na twarzy gdy go dostałam i dowiadując się jaka to marka. Krem posiada jako skład m.in. oliwę z oliwek tą którą posiadają ich produkty tj.różnego rodzaju oliwy. Krem dostałam dzięki uprzejmości mojej koleżanki Moni do przetestowania, a jest go 50ml. Powiem wam że krem jest rewelacyjny. Zapach bardzo przyjemny, konsystencja gęstego kremu, nie trzeba go dużo, świetnie się rozsmarowywuje i wchłania. Czuć że dłonie są nawilżone i nie trzeba go tak często używać. Na pewno pozostanie to mój faworyt i będę czekać na pojawienie się w Polsce.

I tak kolejne kremy to:



4. Oriflame Christmas Surprise 75ml - wersja wyszła na czas świąteczny. Nic szczególnego, dla mnie jeden z gorszych kremów, oprócz przyjemnego owocowego zapachu nic innego w nim dobrego nie ma. Dobrze że to wersja limitowana gdyż na pewno do niego nie wróce. Po posmarowaniu nim dłoni czułam że za chwilę ponownie muszę to zrobić by je nawilżyć. Konsystencja mleczka mało wydajny, cena jego to była ok 6-7zł. uważam że Oriflame nie potzrebnie robie edycje limitowane kremów bo one się nie sprawdzają. A z tego co wiem mają w swojej ofercie stałej dobre kremy do rąk niż ten.
5. Isana MED 100ml - krem do pielęgnacji suchej i szorstkiej skóry. Do tego kremu  namówiła mnie moja kosmetyczka przy jednej z wizyt. A że zawsze dużo gadamy o kosmetykach to po jej recenzji, bo sama go też używa postanowiłam go kupić. Będąc przy okazji w okolicach rossmana musiałam go zakupić. Kremik spełnił moje oczekiwania. Bardzo dobrze się wchłania bo ma konsystencję mleczka. nie czuć szorstkości skóry gdy się wchłonie, czuć jego nawilżenie ale nie tworzy tłustego filmu i się nie maże.Zapach trochę apteczny ale subtelny i przyjemny. Jest to krem do którego będę wracać na pewno.
6. Oriflame Brazil Nuts 75ml  - kolejna limitowanka tej firmy. Zapach jego jest delikatny czuć orzechowy aromat, szybko się wchłania bo też ma konsystencję mleczka, nawilża na krótko. Nie pozostawia tłustego filmu.Pomimo też jego niskiej ceny jaką za niego dałam ok 5-6zł to nie wróce do niego.

To by było na tyle a propo moich kremów do rąk.
Faworyci są ale będę czujna i nadal będę szukać i testować kremy.
O kolejnych już myślę czyli o Neutrogenie-po rozmowie z moją kosmetyczką muszę też go przetestować, Gerlasan- dostałam próbkę od kosmetyczki i muszę kupić pełnowymiarowy produkt bo zanosi się że to bedzię faworyt ale to się jeszcze okaże, może któryś z Garnier`ów
oraz Cold Creme firmy Avene.
Pewnie myślicie że zwariowałam na punkcie kremów ale moje dłonie są wymagające a ja nie lubię suchej i szorstkiej dłoni.
Jeśli macie jakieś dla mnie propozycje kremów ro rąk to czekam na info.
Pozdrawiam


czwartek, 27 grudnia 2012

SALE....

A więc oficjalnie od dziś chyba już wszędzie zaczęły się wyprzedaże.
 Ja również uległam tej corocznej pokusie i ruszyłam rano na łowy zakupowe.
 Znając moją miłość do kosmetyków zaszyłam się w jednej z perfumerii.
O dziwo bardzo spokojnie bez tłumów i można było sobie spokojnie obejrzeć i przetestować kosmetyki. Mnie dziś skusiła promocja 30% na kosmetyki do makijażu.
Tego nigdy za wiele, a można zrobić sobie zapas fajnych produktów.
Przeanalizowałam swoją zawartość kosmetyczki i stwierdziłam że pewnie skończy mi się zaraz podkład Dior`a Forever który już używam od 4 miesięcy, potem stwierdziłam że nie mam tak naprawdę żadnego różu do policzków który by nadał świeżości mojej twarzy oraz może jakiś nowy błyszczyk ale mam już ich tak dużo że jednak skusiłam się na pomadkę.
I tak moimi nowymi mieszkańcami kosmetyczki są:

1. Pomadka Dior Addict Lipstick nr 253 - odcień delikatnego różu z drobinkami.
2.Podkład Lancome Teint Idole Ultra 24H - zdecydowałam się na odcień 010 Beige Porcelaine gdyż odcień który aktualnie używam z Diora 020 wydaje mi się o ton ciemniejszy od mojego kolorytu cery.
 Ale może to tylko takie moje wrażenie, użyję pewnie już niedługo Lancome to ocenię jak się czuję
z jaśniejszym odcieniem.
3. Róż do policzków PUPA Luminys odcień 07 - tradycyjny róż który ma bardzo delikatne drobinki
Najważniejsze że wyszłam zadowolona i z garścią próbek do tego na kolejne testowania.
A od jutra z tego co widziałam na stronie S.rusza mega wyprzedaż na kosmetyki zestawy perfumy itp.
A tam również kuszą mnie cenowymi okazjami. Oj biedny mój portfel....
Udanych zakupów.


piątek, 17 sierpnia 2012

Dzień u kosmetyczki czyli peeling kawitacyjny

Dziś odbyłam wizytę u kosmetyczki, gdyż moja cera dawno nie była na zabiegu.
Kilka dni temu znalazłam ciekawą ofertę na zakupach grupowych jednego z salonów kosmetycznych.
Skusiłam się na peeling kawitacyjny i zabieg arganowy. Przydało się mojej skórze małe oczyszczanie, a do tego świetna okazja cenowa na zabieg więc skorzystałam. Zabieg niestety trwał tylko 45 minut, mówię że tylko bo ja uwielbiam długie zabiegi. Bardzo się wtedy odprężam i wyciskam kilka ciekawych informacji na temat pielęgnacji skóry kosmetyczkę bo jest ku temu okazja. 
Zresztą lubię jak różne mazidła rozpieszczają moją skórę, nawet bardzo to lubię.
Sam zabieg jest bardzo przyjemny i nie bolesny. Również zabieg arganowy był również miłym doznaniem, gdyż pierwszy raz go miałam robiony i to w dodatku kosmetykami z samego Maroka, które są naturalne.Zapachem jakoś nie powalały ale za to działanie ich jest ponoć rewelacyjne.
Teraz wszędzie panuje moda czy to w gazetach  czy w telewizji na olejki arganowe.
 Czy Wy też to odczuwacie?
Zabieg zakończył krem arganowy z Maroka oczywiście :) a ja po mogłam zobaczyć dobrze nawilżoną twarz. Jest już wieczór a ja ciągle czuje na sobie te olejki jak i na skórze olejek stworzył lekki i lepki film. Ale mi to nie przeszkadza gdyż i tak nie miałam dziś nic ważnego do załatwienia. Zresztą kosmetyczka zaleciła by olejki pozostały na twarzy jak najdłużej czyli do jutra rana.
Natchniona więc czystszą cerą i garścią informacji o pielęgnacji i regeneracji swojej skóry zapisałam się na kolejny pakiet  tym razem pięciu zabiegów.
Bo nic tak nie daje dobrych efektów jak systematyczność i regularność.
Zabieg ten kosztował mnie tylko 44zł zamiast 120zł, bo była taka promocja.
Polecam tego typu zabiegi.

xoxo

wtorek, 14 sierpnia 2012

Glossybox lipcowy i moje spostrzeżenia

Jak co miesiąc subskrybuję pudełeczko Glossybox które może już wielu z Was jest już znane.
Więcej można dowiedzieć się na:

Strona ta ma już swoją nową odsłonę.
Kto jeszcze się nie zapisał to szczerze polecam gdyż można przetestować wiele kosmetyków.

Dziś mogę już coś więcej powiedzieć na temat lipcowego pudełeczka.

I tak w moim pudełku znalazłam:
1.

ÜBER

Intensywnie regenerująca maska do włosów

Cena za nią to 74.90 zł / 100ml (Oryginalny rozmiar)  my dostałyśmy jej 25 ml
Maska to ma za zadanie odbudować prawidłową strukturę włosa i mieszków włosowych, przez co włosy stają się widocznie mocniejsze, odzyskują sprężystość i połysk.
Kosmetyk starczył na użycie go tylko dwa razy gdyż mam długie włosy. Zapach przyjemny, konstystencja podobna do innych odżywek. Zauważyłam po jej zastosowaniu że włosy są miękkie i gładkie, no i może to że trochę dużo włosów wypadło mi gdy ją spłukiwałam po 10 minutach (wg zaleceń).
Trudno powiedzieć czy skuszę się na produkt pełno wymiarowy, choć skład ciekawy i w dodatku  bez parabenów i glutenu, ekologiczne oraz nietestowane na zwierzętach. Cena wysoka za 100ml, ale rozejrzę się za innymi ciekawymi podobnymi produktami do włosów i wtedy podejmę decyzję co do zakupu.

2.

LIERAC

GEL DOUCHE SENSORIEL

Cena za żel to 44.00 zł / 150ml (Oryginalny rozmiar)  my dostaliśmy go 30ml.
Nawilżający żel pod prysznic na bazie ekstraktów z 3 białych kwiatów (gardenia, kamelia, jaśmin), wzbogacony roślinną gliceryną. Delikatna baza myjąca nie zawiera mydła. Dodatek składników neutralizujących wapń i sole zawarte w wodzie powoduje, że produkt doskonale oczyszcza ciało, nie przesuszając skóry.
Przetestowałam całą próbkę która starczyła na ok 3-4 mycia.
Zapach mnie powalił :) jest piękny. Pierwszy raz spotkałam się z tak intensywnym zapachem. Czułam jakbym miała na sobie kwiatowe perfumy. Co do reszty jego walorów to pieni się w miarę dobrze, nie przesusza skóry, gdyż nie czułam ściągającej się. Niestety zawiera SLS`y  :(
Szkoda tylko że cena taka wysoka za pełny produkt, gdyż byłby moim ulubionym żelem pod prysznic.
Na szczęcie buszowałam trochę po necie i znalazłam o prawie połowę tańszy w jednej z aptek internetowych.
Więc jest duże prawdopodobieństwo że będzie mój :)
3.

ALESSANDRO

Lakier Pro White Original

Cena za lakier to 35.00 zł / 10ml (Oryginalny rozmiar) niestety nie wiem ile go dostałyśmy bo nie ma informacji  na buteleczce. Jak na moje oko jest go 3-4ml.
Transparentny lakier do paznokci z formułą wybielającą skutecznie zapobiegającą żółknięciu paznokci. Dzięki specjalnemu pigmentowi Pro White naturalizuje przebarwienia powstałe na płytce paznokcia oraz nadaje im idealny połysk i mleczną poświatę.
Przetestowałam i stwierdzam że nadaje się bezpośrednio na paznokieć jak i na lakier jako jego osłona.
Daje ładny połysk na paznokciach.
Ogólnie lubię produkty z Alessandro (miałam już ich kilka), ale jest to produkt który się przyda osobom które mają problem z paznokciami. Wykorzystam go jedynie do pracy by paznokcie nabrały subtelnego wyglądu.

4.

NOUVEAU LASHES

Noir Mascara

Cena za tusz to 80.00 zł / 8g (Oryginalny rozmiar)  i tu niespodzianka od Glossybox dostałyśmy PEŁNY PRODUKT. Mile zaskoczyli.
Profesjonalny kosmetyk do stosowania po zabiegu przedłużania rzęs do podkreślenia rzęs dolnych, w przypadku gdy nie są one zagęszczone metodą Nouveau Lashes. Formuła preparatu na bazie wody została opracowana z myślą o pielęgnacji rzęs bez obawy o ich osłabienie czy zmianę trwałości kleju.
Po przeczytaniu zastosowania maskary od razy się zmartwiłam gdyż ja niestety nie będę mogła zastosować tego produktu gdyż nie mam przedłużanych rzęs.
Choć nie raz o tym myślałam a teraz jest dużo okazji cenowych by sobie takie zrobić.
Maskara zaczeka więc na może i taką decyzję.
Termin jej użycia to dość długi bo do 16.09.2014r.
5.

SIQUENS

Rénovation krem pod oczy

Cena za krem 54.00 zł / 15 ml (Oryginalny rozmiar)  i tu znowy PEŁNY PRODUKT :)
Wg producenta stymuluje odnowę komórek skóry, dzięki czemu wyraźnie redukuje widoczne zmarszczki oraz zapobiega powstawaniu nowych. Dodatkowo wygładza kontur oka oraz likwiduje cienie i opuchliznę pod oczami, przywracając spojrzeniu świeżość, blask i młody wygląd.
Nie znam tej marki gdyż nie zdążyłam jeszcze nic z niej zakupić. Kosmetyki Siquens nie zawierają parabenów.
Krem nie został jeszcze przeze mnie użyty gdyż aktualnie mam krem pod oczy i szkoda mi było otwierać kolejny gdy aktualnego nie zużyłam, a jet ich kilka w kolejce do testowania i stosowania.
Termin ważności to  02.01.2015r więc zdąże do przetestować.

W miesiącu lipcu pudełka trafiły do subskrybentek troszkę się różniące.
Z tego co widziałam był też cień do powiek Becca w dwóch odcieniach, lakier firmy MeMeMe oraz Krem pod oczy Prevention firmy Siquens.
Pudełko mile mnie zaskoczyło i dalej subskrybuje kolejne.
Aktualnie jest już w moim posiadaniu sierpniowe pudełeczko ale o nim w kolejnych postach.

xoxo

Dawno mnie nie było...

Tak tak , dawno mnie nie było.... gdyż sytuacje prywatne spowodowały ten cały galimatias.
Teraz już jestem i zamierzam być. Postaram się sprostać mojemu sylwestrowemu postanowieniu.
Gdyż jak co roku staram się coś sobie wytyczać w tym życiu,a jest to jedne z nielicznych postanowień.
Trzymajcie za mnie kciuki,choć to raczej ja powinnam trzymać je za siebie, by być zdycyplinowaną blogerką.
 Więc trzymam za siebie kciuki :)

niedziela, 29 stycznia 2012

Brrr...zimno

Nie wiem jak u Was ale u mnie dzisiaj minusowa temperatura na dworze.
Cały dzień pięknie świeciło słońce co dodawało mi to energii do walki z moim domem ;) jak co weekend jego ogarnięcie.
Będąc z psem na spacerze i z moim TŻ w blaskach  słońca nie mogłam oczywiście zapomnieć o zabezpieczeniu przed mrozem skóry. Choć wyrzucam sobie, że powinnam bardziej o nią dbać szczególnie, gdy świeci słońce nakładając kremy z filtrem.
Moja skóra jest bardziej wymagająca ode mnie ;) Jednego roku po wakacjach pojawiły się plamy na skórze,nie za bardzo widoczne choć mojemu oku nic nie ujdzie uwadze. Na szczęście myślę że znalazłam na tą chwilę przynajmniej alternetywę czyli bardzo dobry podkład firmy Clinique. Bo wiem, że bez specjalistycznych zabiegów się nie obędzie.
Dziś pod ten mroźny spacer zaaplikowałam sobie krem z filtrem.

Vichy Capital Soleil SPF 50+

oraz coś na usta
Oriflame Essentials Weather Protective Lip Balm
 (Ochronny balsam do ust)

Na dniach o powyższych kosmetykach skrobnę parę słów na dniach.
Życzę Wam ciepłych dni nie tylko w zaciszu swojego domu...